Filmowa Masturbacja czy Trybut Kinowy?

Data:

("PROMETEUSZ" Ridleya Scotta)

TEN, KTO OCZEKUJE ZUPEŁNIE NOWEGO FILMU, BĘDZIE NIECO ZAWIEDZIONY.

Ten, kto powie (liczne już komentarze w sieci), że to dokładnie Obcy,
tylko w nowej wersji; też nie będzie miał racji.

Powstała nowa jakość w historii kina. Jeden z największych reżyserów
świata robi remake filmu z samego siebie, który momentami przekształca
i film remake 'em już nie jest. Czy można zresztą zrobić remake
własnego filmu?

Kto nigdy nie czuł klimatu Black Rain, Blade Runnera, nie poczuje nadal
stylu w tym filmie. Kto będzie szukał przemieszania Obcego jedynki z
obcą dwójką i czwórką - sromotnie się rozczaruje.

Moim zdaniem oczywiście źródłowo najwięcej mamy tutaj Obcego, Ósmego Pasażera Nostromo, ale także jest odnośnik w postaciach odważnych - wojujących kobiet.
Nawiązanie do ról Sigourney Weaver z jedynki, dwójki też,
trójki, a nawet czwórki. Motyw dziecka - potwora - oscyluje od samego
pomysłu wyrodzenia się z brzucha z jedynki, poprzez dwójkę do
wyraźnych nawiązań do czwórki.
Nie spotkamy tutaj nawalanki i plutonu Marines, ale miotacze ognia są...

Czym jest ten film, jeśli nie dokładnie remake 'em własnego tworu,
jeśli nie Obcym 5?

Według mnie ,,Prometeusz'' jest zabawą reżysera o wielkim kunszcie; jest wycieczką po serii Obcy, choć fabuła jest bardzo bliska jedynki. Jest także
niezwykłą zabawą z widzem, zabawą w wycieczkę po kinie. Mamy tutaj odnośniki fabularne, ale i stylistyczne, obrazowe do Misji na Marsa, Obcego
jedynki, do klimatycznego i odjechanego Obcego trójki (utalentowanego Davida Finchera), a nawet do Jaskini Zapomnianych Snów.

W niepokojących scenach burzy pyłowej widziałem wiele klasycznych
powieści science fiction. Zabrakło mi troszeczkę wydłużenia motywów
bytności na statku przed rozwinięciem głównej akcji i wprowadzenia
kilku dialogów więcej.

Film jest wizualnie i technicznie dopieszczony do perfekcji. Jest
przeżyciem estetycznym. W tym momencie przychodzi na myśl Avatar, z
którym również nasuwają się skojarzenia -- statki, hologramy, holowizje,
przeszklony, przestronny kokpit wydłużonego i zaokrąglonego statku.

Tytuł Prometeusz i delikatne nowe elementy, które zostały tutaj
umieszczone, chyba zostały wprowadzone dla "zamydlania oczu". I są
zupełnie nieważne, jeśli kochasz kino w/g Ridley 'a Scotta.

Jeśli uwielbiasz nastrój jego dawniejszych filmów, jeśli lubisz
subtelne gry świateł i cieni, jeśli kochasz ridley 'owskie motywy
mgieł, dymów, dymków -- to ten film jest dla Ciebie. Jeśli kochasz kino
i chcesz wybrać się w nostalgiczną wycieczkę do przeszłości -- obejrzyj
koniecznie!

Maciej Wojciech Markisz (Recenzja opublikowana na łamach "Zwierciadła.pl" oraz kilku serwisów.)